poniedziałek, 18 września 2017

Marcin Urbaniak z Krzyworzeki - stryj prababci Katarzyny

 
Badając linię Urbaniaków z Krzyworzeki na moją szczególną uwagę zwrócił stryj mojej macierzystej prababci Katarzyny lub inaczej: brat mojego prapra-dziadka Stanisława - Marcin, którego żywot był na tyle przeciętny, że nie znalazł on miejsca w Monografii Krzyworzeki, a którego niby zwyczajna historia pokazuje w jak ciężkich czasach przyszło żyć naszym przodkom, od których zależało nasze "być lub nie być"... Tym razem będzie więc o genealogicznych odkryciach w linii bocznej, dzięki której drzewko rozrosło się nieco w szerz.

Dlaczego akurat Marcin zwrócił moją uwagę? Zacznę od tego, że w pewnym momencie mojego odkrywania linii bocznej Urbaniaków dzięki funkcjonalności serwisu MyHeritage (tzw. Smart Matching) gałązki mojego drzewa automatycznie odnalazły dopasowanie z gałązkami potomków Marcina, odkrywając przede mną m.in. czwartą kuzynkę - Iwonę. Może prościej będzie wyrazić to pokrewieństwo w następujący sposób: dziadek mojego dziadka – Stanisław i dziadek dziadka Iwony - Marcin byli rodzeństwem. Niegenealodzy powiedzieliby: "siódma woda po kisielu", ale łączą nas wspólni przodkowie: Marianna (z domu Kowalczyk vel Piec) oraz Franciszek Urbaniak - nasz praprapra-dziadek urodzony ponad 200 lat temu - około 1815 roku, trzykrotnie żonaty i posiadający dziesięcioro dzieci, w tym właśnie Marcina, któremu postanowiłam poświęcić ten post.

Dla zobrazowania pokrewieństwa z Iwoną taki oto rysunek (oczywiście bez podania danych osobowych osób żyjących):


Serwis MyHeritage umożliwia pozostawienie wiadomości osobom zarządzającym innymi drzewami, dlatego prośbę o kontakt przekazałam Iwonie, która jest użytkownikiem tego serwisu genealogicznego już od stycznia 2010 r. Ostatnio nie była jednak aktywna, co może oznaczać, że tak szybko nie odczyta mojej wiadomości. Mam jednak nadzieję, że kiedyś to nastąpi... Iwona to najdalsza kuzynka, do jakiej dotarłam dzięki badaniom genealogicznym. W tym miejscu pozdrawiam Kamila - trzeciego kuzyna (również odnalezionego poprzez MyHeritage), z którym mam wspólnego prapra-dziadka Walentego Kucharskiego, ale to akurat w moim przypadku linia po mieczu, która stanowić będzie inny rozdział moich opowieści.

Historia Marcina Urbaniaka jest przykładem tego, jak bardzo nasze istnienie zależało od losów naszych przodków. Podobnie jak ojciec  2 razy owdowiał, co było powodem trzykrotnego ożenku. Dał życie czternaściorgu dzieciom (8 dziewczynek i 6 chłopców), z których niestety aż ośmioro na pewno (potwierdzają to metryki) nie dożyło dorosłości, a wśród których po raz pierwszy w moich badaniach pojawiły się bliźnięta.

Przypomnę, że Marcin Urbaniak przyszedł na świat 7 listopada 1852 roku. Roku, w którym epidemia cholery zebrała największe śmiertelne żniwo. Był piątym i ostatnim dzieckiem z matki Marianny z domu Kowalczyk vel Piec, będącej drugą żoną ojca Franciszka, któremu w 1840 roku zmarła pierwsza żona Agnieszka z domu Czyż.


Akt urodzenia Marcina Urbaniaka 7.11.1852 r.

Działo się we wsi Krzyworzeka dnia ósmego listopada 1852 roku o godzinie ósmej rano. Stawił się Franciszek Urbaniak lat 32 włościanin zagrodnik we wsi Krzyworzeka zamieszkały, w przytomności Aleksandra Ciupy lat 42 i Jerzego Presia lat 30, obydwaj włościan zagrodników we wsi Krzyworzece zamieszkałych i okazał nam Dziecię płci męskiej urodzone we wsi Krzyworzece dnia wczorajszego o godzinie piątej wieczorem z Jego małżonki Marianny z Kowalczyków lat 30 liczącej. Dziecięciu temu na Chrzcie Świętym w dniu dzisiejszym odbytym nadane zostało imię Marcin, a rodzicami jego Chrzestnymi byli Roch Drygała i Marianna Grygowska. Akt ten stawającym i świadkom nieumiejącym pisać przeczytany i przez nas tylko podpisany został.

Marcin szybko musiał oswoić się ze śmiercią. Jako 5-letnie dziecko przeżywa odejście matki Marianny, która zostawia owdowiałego ojca oraz czwórkę dzieci, a matkę szybko zastępuje im trzecia żona Franciszka - Antonina z domu Komór. W ciągu kolejnych 10 lat na świat przychodzi pięć przyrodnich sióstr Marcina, z których jedna umiera w wieku 14 lat.

29 listopada 1876 roku Marcin Urbaniak w wielu 24-lat poślubia 31-letnią Mariannę z domu Drygała (córkę Sylwestra i Agaty Drygałów) - wdowę po Michale Gawinowskim, po czym rodzina od razu powiększa się o trójkę jej dzieci. 

Akt ślubu Marcina Urbaniaka spisany cyrylicą w 1876 r.

Z tego związku na świat przychodzą:

  1. Franciszek (25.01.1878 - 10.02.1891) - umarł w wieku 13 lat
  2. Rozalia (11.07.1879 - 17.02.1891) - umarła w wieku 11 lat
  3. Zofia (ur. 14.04.1882)
  4. Idzi (15.08.1884 - 08.03.1885) - umarł w wieku 6 miesięcy
Smutny los spotyka rodzinę już w 1885 roku, kiedy to 13 stycznia umiera w wieku 40 lat żona Marcina - Marianna, a 8 marca - półroczny syn Idzi.

Z pierwszego małżeństwa Marcina wieku dorosłego dożyła jedynie córka Zofia, której akt urodzenia odkrył przede mną fakt zawarcia przez nią w Krzyworzece związku małżeńskiego z Andrzejem Barańskim, co miało miejsce dnia 15.01.1912 r. I to właśnie dzięki tej informacji dotarłam do kolejnych potomków Marcina, uświadamiając sobie jednocześnie, ile osób nie przyszłoby na świat, gdyby Zofia podzieliła los swojego rodzeństwa…

Po śmierci żony Marcin jest zmuszony poszukać matki dla dzieci, tak więc 15 stycznia 1886 roku jako 34-latek wstępuje w drugi związek małżeński z 25-letnią Józefą z domu Sobieraj (córką Antoniego Sobieraja i Józefy Twardowskiej vel Pacyna).

Akt ślubu Marcina Urbaniaka spisany cyrylicą w 1886 r.

Druga  żona rodzi troje dzieci, które otrzymują imiona:

  1. Agnieszka (09.01.1887 - 08.06.1888)
  2. Roch (13.08.1888 - 22.10.1890)
  3. Idzi (13.08.1888 - 02.11.1890)
Niestety córka Agnieszka z tego związku umiera jako 1,5 roczne dziecko, kiedy to żona Józefa jest wysoko w ciąży z bliźniętami, po urodzeniu których nastąpiły najtragiczniejsze lata dla rodziny. Najdziwniejsze, że przez cały XIX wiek panowało przekonanie, że jeżeli podczas jednego porodu na świat przychodzi dwoje dzieci, to nie mają one szans na prawidłowy rozwój, a jedno z nich wkrótce umrze. Myślenie takie wynikało z faktu, iż urodzenie bliźniąt, zjawisko niezwykłe, tłumaczono sobie jako dzieło złego ducha, przynoszące nieszczęście. Później uchodziło za wróżbę nieszczęścia, a przynajmniej za rzecz niesamowitą, o czym wspomina Monografia Krzyworzeki. I w tym przypadku los nie był łaskawy dla rodziny Marcina. Jakby ktoś rzucił klątwę... I tak, pod koniec 1890 roku umierają jeden po drugim jako 2 letnie dzieci bliźnięta Roch i Idzi. Po czym następny rok przynosi szereg kolejnych nieszczęść, kiedy to w jednym miesiącu 1891 roku odchodzą na zawsze: 13-letni syn z pierwszego małżeństwa Franciszek (10 lutego), 11-letnia córka również w pierwszego małżeństwa Rozalia (17 lutego) oraz żona Józefa (27 lutego).

Pewnie nigdy nie dowiem się, co było przyczyną tej tragedii rodzinnej. Marcin nie może jednak przeżywać za długo żałoby i po raz kolejny szuka żony dla swoich dzieci. Wybranką jest 17 lat młodsza od niego Marianna z domu Chwinda (córka Szczepana Chwindy i Jadwigi Gawinowskiej). Niespełna 2 miesiące po śmierci żony Józefy - 20 kwietnia 1891 roku staje po raz trzeci na ślubnym kobiercu. 


Akt ślubu Marcina Urbaniaka spisany cyrylicą w 1891 r.

Z trzeciego związku Marcina rodzi się siedmioro dzieci (5 dziewczynek i 2 chłopców), z których dwoje umiera jako kilkumiesięczne dzieci: 

  1. Walenty (ur. 16.02.1893)
  2. Karolina (03.11.1894 – 05.10.1989)
  3. Marianna (ur. 24.08.1899)
  4. Józefa (04.02.1902 – 18.01.1983)
  5. Agnieszka (1905 – 1905)
  6. Antoni (ur. 1906)
  7. Marianna (1909 – 1909)
W tym momencie warto wspomnieć, że w owych czasach rodziny wielodzietne nie były niczym nadzwyczajnym. Poza tym kobieta ciężarna uzyskiwała w społeczności wiejskiej status specjalny. Rozbudowany system zakazów i nakazów miał zapewnić, według ówczesnych wyobrażeń, najlepsze warunki do przebiegu ciąży, porodu i połogu, a także zabezpieczyć otoczenie ciężarnej przed jej szkodliwym wpływem na innych. Do takich zwyczajów należało:
  • zaprzestanie przez położnicę niektórych prac domowych i gospodarczych, np. dojenia krów, pieczenia chleba, siania, sadzenia. Powodem tych zakazów była obawa przed tym, że kobieta będąca w stanie odmiennym, może spowodować zaburzenia wegetacji czy zepsucia produktów spożywczych,
  • izolacja kobiety ciężarnej: nie powinna ona brać udziału w weselach (ponieważ panna młoda miałaby ciężkie życie) i pogrzebach (by zmarły nie pociągnął za sobą do grobu matki lub dziecka),
  • zapewnienie ciężarnej wszelkiej pomocy, o jaką zwraca się do kogokolwiek, ponieważ odmowa mogłaby według tychże zwyczajów spowodować śmierć lub chorobę nienarodzonego dziecka czy też utrudnić poród.
Wszyscy potomkowie Marcina przyszli na świat w Krzyworzece, gdzie również mieszkał wraz z rodziną jego kilka lat starszy brat Stanisław, którego dzieci (w tym moja prababcia Katarzyna) na pewno biegały razem po wsi, pasły krowy na łąkach, czy uczestniczyły w wydarzeniach rodzinnych. Może prababcia przyjaźniła się Karoliną Urbaniak, starszą od Katarzyny tylko 2 dni? Niestety babcia mojej mamy nie zdążyła opowiedzieć ani o swoim rodzeństwie, ani tym bardziej o swoim licznym kuzynostwie.

Mam to szczęście, że metryki parafialne Krzyworzeki przetrwały okres wojny i inne zawirowania, co dało mi możliwość odkrycia krewnych z rodziny mojej prababci Katarzyny z Urbaniaków, których kolejnych potomków mam szansę poznać dzięki - w tym przypadku - pozytywnej funkcji internetu... Dzisiaj już wiem, że oprócz Zofii, wieku dorosłego doczekały również dwie córki Marcina z trzeciego małżeństwa: Karolina Urbaniak (zm. 5 października 1989 r. w wieku 95 lat) oraz Józefa Urbaniak (zm. 18 stycznia 1983 r. w wieku 81 lat). Jak potoczyły się ich losy? Czy miały potomków?  Jeśli założyły rodziny, zmieniły również nazwiska, co może znacznie utrudnić ich odnalezienie, jednak w dobie internetu nie jest to niemożliwe.