Prababcia Józefa z córkami - od lewej: Józefa (moja babcia), Zofia i Anna
Ze wspomnień rodzinnych dowiaduję się, że prababcia pochodzi z Sulborowic. Gdy jej mąż wyjeżdża za pracą do Francji, ona zostawia pod opieką brata Antoniego dwie córki i jedzie za mężem. Tam właśnie rodzi się moja babcia. Następnie wracają do rodzinnych stron, gdzie II wojna światowa odciska na całej rodzinie wyraźne i trwałe piętno na całe życie. Po wojnie szukają lepszego życia na Pomorzu Środkowym, gdzie osiedlają się w opuszczonym przez Niemców gospodarstwie.
Moja Mama dużo opowiadała o swojej babci. O tym, jaką była pracowitą kobietą, a przy tym ciepłą i kochaną osobą. Jak stała na krużganku w Borzyszkowie i machała na pożegnanie, gdy ją odwiedzała. Dzisiaj nie ma śladu po tym domu pod lasem. Zostały tylko resztki schodów, zarośniętych trawą i ślady po studni, przykrytej mchem... A ja czuję, jakbym Ją znała… Ona mnie na pewno, ponieważ zmarła po moim urodzeniu i z pewnością nie raz trzymała mnie na kolanach, a po jej śmierci razem z Mamą często odwiedzałyśmy jej grób. Do dzisiaj pamiętam historię, gdy będąc nastolatką, razem z siostrą Jowitą, zrobiłyśmy odręczną tabliczkę nagrobną, na której namalowałyśmy gąbeczką na wyciętym szablonie dane zawierające imię, nazwisko i daty jej urodzenia i zgonu. Poszłyśmy na cmentarz i chociaż dobrze wiedziałyśmy, gdzie jest pochowana, tego dnia kręciłyśmy się w kółko i zupełnie nie mogłyśmy trafić. Jakby grób, którego miejsce znałyśmy na pamięć, nagle zniknął… Zniechęcone, postanowiłyśmy wracać. Gdy nagle, powiedziałam: „Zobacz!” …i wskazałam na białego gołębia, który siedział na krzyżu przy grobie naszej Prababci…
Mało kto wie, może nawet sama Józefa nie miała pojęcia, że zmarła, mając 80 lat, a nie prawie 91, jak wskazywał akt zgonu i napis na płycie nagrobnej. Która kobieta dodawałaby sobie lat?! Ale takie były czasy, że niepiśmienne osoby przekazywały ustnie wszelkie dane, stąd tyle pomyłek i zniekształceń dat, imion czy nazwisk. Gdybym nie dotarła do aktu urodzenia Józefy, również żyłabym w taki przeświadczeniu.
Tak się zaczęły kolejne poszukiwania prababci
A dokładnie jej aktu urodzenia. Z tym było jednak podobnie jak z poszukiwaniem grobu. Powinien być, a nie było… Nagle jakby zapadł się pod ziemię. Akt zgonu wskazywał datę 13.10.1885 i miejsce urodzenia: Sulborowice.
Sulborowice na mapie
Źródło: www.google/maps
Sulborowice to wieś w Polsce położona w województwie świętokrzyskim, w powiecie koneckim, w gminie Fałków. Według „Słownika geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich” z 1890 r. Sulborowice należały do odległej 5 km Parafii Skórkowice.
Z aktu zgonu dowiaduję się, że rodzice Józefy to Aleksander Kaczmarek i Franciszka Kaczmarek. Brak nazwiska rodowego Franciszki tym bardziej zachęcał do odszukania pierwotnego dokumentu urodzenia czy chrztu. Wydawało mi się, że z poszukiwaniami powinno być prosto, tym bardziej że metryki parafii Skórkowice z tychże lat są dostępne zarówno w: http://szukajwarchiwach.pl , jak i https://familysearch.org.
Niestety w roku 1885, w którym powinna się urodzić moja prababcia, natrafiłam na metryki samych Karczmarków (pisanych z „r” w środku), których na tamtym etapie wyeliminowałam jako spokrewnione z moją prababcią. W tym właśnie roku znalazłam metrykę Józefy Karczmarek (przez „r”) - córkę Piotra i Rozalii, z dodatkową informacja, że zmarła w 1963 r. w zupełnie innym miejscu, niż moja prababcia. Była też Marianna Kaczmarek – córka małżonków Aleksa Kaczmarek i Franciszki Urbańczyk, których na 99% uznałam jako moich pra pradziadków. Martwiło mnie jednak, że nie ma „mojej” Józefy.
Znając z doświadczenia sytuację, że inny mój pradziadek zgłosił urodzenie syna z opóźnieniem 6 lat (o czym innym razem), przeszukałam wykaz urodzeń rok po roku 5 lat do przodu. Niestety nie odnalazłam Józefy, ale inne dzieci Aleksa i Franciszki, które mogły być rodzeństwem prababci. Zaczęłam więc przeglądać lata wcześniejsze od owego 1885 r. I tak w wykazie urodzeń z 1883 r. znalazłam Józefę Kaczmarek (akt nr 142). Radość trwała krótko, ponieważ pod numerem 142 była zupełnie inna osoba. Przejrzałam dwa razy marginesy wszystkich kart i nie znalazłam żadnej Józefy. Dlatego też, jak detektyw sprawdziłam, kto kryje się pod numerem 142, a potem w podsumowaniu urodzeń odnalazłam, że tamta osoba powinna być pod numerem 141. Rzeczywiście była wpisana podwójnie, również w miejscu Józefy. Poniżej akt urodzenia, gdzie wyraźnie wykaligrafowane są imiona i nazwiska (pisane w nawiasach w j. polskim) i tak długo poszukiwane przeze mnie imię: JÓZEFA.
Źródło: www.metryki.genealodzy.pl
Ponowna radość pojawiła się po odczytaniu tłumaczenia, które jak najbardziej pasowało do mojej układanki. Uznałam, że moja prababcia urodziła się 2 lata wcześniej niż odnotowano w akcie zgonu i że Aleks i Franciszka to rzeczywiście moi pra pradziadkowie.
Gdyby tak było rodzeństwem Józefy byliby: Anastazja, Marianna, Andrzej, Antonina i Antoni. Tylko ten ostatni – brat Józefy – był mi znany z opowiadań rodzinnych.
Moja radość i tym razem nie trwała długo. Przeszukując akta zgonu, natrafiłam niestety na śmierć Józefy – zmarła, mając 2 miesiące. Nie mogła więc to być moja prababcia. Nie mogła się też urodzić w 1885 roku (wtedy urodziła się inna córka Aleksego i Franciszki - Marianna).
Pojawiła się jakże oczywista wątpliwość: Czy Aleksy Kaczmarek i Franciszka Urbańczyk to rzeczywiście rodzice mojej prababci? I dlaczego nie mogę znaleźć aktu urodzenia Józefy Kaczmarek, córki Aleksandra i Franciszki?
Ostatecznie akt urodzenia znalazł się w 1895 roku (zamiast 1885).
Gdyby tak było rodzeństwem Józefy byliby: Anastazja, Marianna, Andrzej, Antonina i Antoni. Tylko ten ostatni – brat Józefy – był mi znany z opowiadań rodzinnych.
Moja radość i tym razem nie trwała długo. Przeszukując akta zgonu, natrafiłam niestety na śmierć Józefy – zmarła, mając 2 miesiące. Nie mogła więc to być moja prababcia. Nie mogła się też urodzić w 1885 roku (wtedy urodziła się inna córka Aleksego i Franciszki - Marianna).
Pojawiła się jakże oczywista wątpliwość: Czy Aleksy Kaczmarek i Franciszka Urbańczyk to rzeczywiście rodzice mojej prababci? I dlaczego nie mogę znaleźć aktu urodzenia Józefy Kaczmarek, córki Aleksandra i Franciszki?
Ostatecznie akt urodzenia znalazł się w 1895 roku (zamiast 1885).
Źródło: www.metryki.genealodzy.pl
W poniższym tłumaczeniu (ponownie dokonanym przez Pana Cezarego) można więc wyczytać, że druga Józefa urodziła się 10 lat później niż wykazano w akcie zgonu, dnia 14 czerwca, a nie - 13 października.
Działo się we wsi Skórkowice drugiego /czternastego/ czerwca tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego piątego roku, o godzinie drugiej po południu. Stawił się Aleksy Kaczmarek
czterdzieści lat mający, włościanin zamieszkały we wsi Sulborowice, w
obecności Łukasza Wychowałka pięćdziesiąt lat mającego i Ignacego
Tomaszkiewicza pięćdziesiąt lat mającego, włościan zamieszkałych we wsi
Sulborowice i okazał nam dziecię płci żeńskiej, oświadczając, że
urodziło się ono w tejże wsi wczorajszego dnia, o godzinie piątej rano z
prawowitej jego żony Franciszki z Urbańczyków trzydzieści lat mającej. Dziecięciu temu na Chrzcie Świętym odprawionym w dniu dzisiejszym nadano imię Józefa,
a chrzestnymi jego byli: Michał Sekulski i Marianna Ruszkiewicz. Akt
ten oświadczającemu i świadkom niepiśmiennym przeczytano, przez Nas
tylko podpisano.
Dlaczego były dwie Józefy tych samych małżonków? Ta pierwsza umarła po 2 tygodniach, a był taki przesąd, że
skoro śmierć zabrała jedną Józefę, to drugiej nie weźmie, bo już takową z listy skreśliła.
Niezależnie od przyczyn śmierci taka praktyka była dość często stosowana.W taki oto sposób, po długich poszukiwaniach potwierdziła się hipoteza, że rodzice mojej prababci to Aleksy Kaczmarek i Franciszka Urbańczyk! Można więc śmiało dorysować gałązkę w moim drzewie
Potomkowie Aleksa i Franciszki – małżonków Kaczmarków
Księgi parafii Skórkowice nie były prowadzone starannie, stąd nazwisko Kaczmarek z powodu wymowy przyjmowało również zapis Karczmarek (z „r” w środku). Mogło być też zupełnie odwrotnie... Natrafiłam również w tych metrykach na podobnie brzmiące Kaczmarowicz. To samo nazwisko, ale w różnych wariantach nazywamy obocznością nazwiska.
Jako przykład prapradziadka - Aleksego Kaczmarka (pisanego przez „r” w środku) akt urodzenia córki Antoniny z 1889 r.:
Źródło: www.metryki.genealodzy.pl
Według Wikipedii - Kaczmarek to polskie nazwisko pochodzące od staropolskiej nazwy osobowej zawodu Karczmarz (właściciel karczmy), Karczmarek (osoba pracująca w karczmie). Współczesne brzmienie nazwiska powstało na skutek zaniku w XVI wieku (chociaż widać, że okres ten mógł być w różnych miejscach Polski inny) pierwszej głoski –r-. W 2009 r. Polskę zamieszkiwało ponad 60 tys. osób o nazwisku Kaczmarek, co daje 18 miejsce wśród najpowszechniej występujących nazwisk w Polsce.
Aby dopełnić poszukiwania rodziny mojej prababci Józefy odnalazłam również w metrykach parafii Skórkowice akt ślubu Aleksa Kaczmarek i Franciszki Urbańczyk z 1876 roku (w j. rosyjskim):
Aby dopełnić poszukiwania rodziny mojej prababci Józefy odnalazłam również w metrykach parafii Skórkowice akt ślubu Aleksa Kaczmarek i Franciszki Urbańczyk z 1876 roku (w j. rosyjskim):
Źródło: www.metryki.genealodzy.pl
Tłumaczenie natomiast odkrywa przede mną rodziców Aleksa: Jakuba i Reginę Kaczmarków oraz Franciszki: Jakuba i Marianny Urbańczyków.
Działo się we wsi Skórkowice, ósmego /dwudziestego/ dnia listopada, tysiąc osiemset siedemdziesiątego szóstego roku, o godzinie drugiej po południu. Oświadcza się że w obecności Marcina Jarugi sześćdziesiąt pięć lat mającego i Wawrzyńca Wychowałka trzydzieści trzy lata mającego, włościan z Sulborowic, zawarto dziś religijny związek małżeński między Aleksym Kaczmarkiem kawalerem, dwadzieścia lat mający, synem nieżyjącego Jakuba i Reginy Kaczmarków włościan, w Sulborowicach urodzonym i zamieszkałym, a Franciszką Urbańczyk panną, osiemnaście lat mającą, córką nieżyjącego Jakuba i Marianny Urbańczyków włościan, w Sulborowicach urodzoną i zamieszkałą. Małżeństwo to poprzedziły trzy zapowiedzi ogłoszone w Kościele Parafii Skórkowice dwudziestego czwartego, trzydziestego pierwszego października, siódmego dnia listopada /piątej, dwunastego i dziewiętnastego dnia listopada/ tego roku. Nowożeńcy oświadczyli że nie zawarli oni żadnej umowy przedślubnej. Małżeński związek pobłogosławił Ksiądz Sylwester Grzybowski z Paradyża na podstawie słownego zezwolenia. Akt ten oświadczającym i świadkom niepiśmiennym przeczytano przez nas podpisano.
Kolejne zniknięcie prababci
Na dzisiaj pozostaje do odszukania akt małżeństwa prababci Józefy z Mikołajem Musztukiem. Zgodnie z adnotacją w akcie zgonu pradziadka, małżeństwo (zapewne cywilne) zostało zarejestrowane w 1921 r. w Pyrzycach. Niestety w urzędzie tym nie ma informacji o takim ślubie, a Archiwum Państwowe w Szczecinie odsyła mnie z kolei ponownie do USC Pyrzyce, gdzie po raz wtóry słyszę, że akta zostały zniszczone. Dla mnie to zniknięcie po raz trzeci...
Zastanawiające jest jednak miejsce ślubu pradziadków. Dlaczego aż w Pyrzycach? Może przed wyjazdem do Francji? Pozostaje też do rozważenia, czy gdzieś nie znajduje się akt ślubu kościelnego… Ciekawi mnie również, jak doszło do spotkania moich pradziadków, Józefa przecież była z Sulborowic, a Mikołaj z okolic Przemyśla, odległego w linii prostej ok. 300 km.
Może ktoś z czytających tę historię, będzie miał jakieś pomysły.
Ty Beatko śpisz czasami, spojrzałam na godzinę Twojego wpisu, ale Cię wciągnęło doceniam to.
OdpowiedzUsuńTylko w ten sposób udaje mi się wykroić trochę z mojej doby na poszukiwania genealogiczne :) Tym razem ku pamięci naszej prababci, by pokazać dylematy pojawiające się podczas takich badań...
Usuń